Tiokasin Ghosthorse to członek nacji Cheyenne River Lakota z Dakoty Południowej, z kontynentu Turtle Island, który znamy pod kolonialną nazwą Ameryki Północnej. Jest muzykiem, aktywistą i edukatorem, a także producentem audycji radiowej “First Voices Radio”, będącej przestrzenią dla Rdzennych głosów.
Głos samego Tiokasina pełen jest mądrości, głębi i spokoju, a słowa, które znajdziecie poniżej, poruszają moje serce i budzą tęsknoty, które noszę w duszy. Szczególnie tęsknotę za prawdziwą Starszyzną.
Mimo że w swoim wywiadzie dla podcastu The Future is Beautiful (Przyszłość jest piękna) Tiokasin nie skupia się bezpośrednio na roli Starszyzny w życiu społecznym i duchowym człowieka, to właśnie ta z moich niezaspokojonych potrzeb najbardziej dochodziła do głosu, gdy słuchałam jego rozmowy z Amishą Ghadiali. Jakąż czuję potrzebę mądrej, duchowej, urdzennionej Starszyzny, która poprowadziłaby mnie na ścieżce, na której się znajduję. Jakże tęsknię za wspólnymi ceremoniami, rytuałami i słuchaniem Starszych w kręgu przy ogniu… Jako że nie wiem, gdzie doświadczyć tego w Polsce, póki co sycę się takimi rozmowami jak ta.
Swoją drogą, osobom anglojęzycznym bardzo polecam przejrzenie odcinków tłumaczonego dzisiaj podcastu. Podczas gdy osobiście nie czuję wielkiego rezonansu z samą prowadzącą, doceniam ogromnie jej sposób prowadzenia rozmów oraz niezwykle zróżnicowany i ciekawy dobór gości i gościń. W ramach cyklu „Mądrość Rdzenna” przetłumaczę jeszcze co najmniej kilka z tych spotkań.
Nie przedłużając, zapraszam do wysłuchania rozmowy w oryginale lub lekturę jej tłumaczenia – miejscami zredagowanego z języka mówionego na tekst pisany – poniżej.
Amisha: Tiokasin, cudownie tu z Tobą być i powitać Cię w The Future is Beautiful. W tych krótkich chwilach, w których mieliśmy kontakt, czułam pełną spokoju obecność. Już samo to mnie bardzo porusza i jestem wdzięczna, że mamy czas, aby być dzisiaj razem na łączach. Moje pierwsze pytanie dotyczy tematu przewodniego serii rozmów, które obecnie nagrywam: „Słuchając siebie nawzajem, słuchając Ziemi” („Listening to each other, listening to Earth”). Wspaniale byłoby, gdybyś podzielił się z nami tym, co on dla Ciebie oznacza.
To świetne pytanie, pełne mocy i bardzo ważne. Wydaje mi się, że właśnie to robimy, gdy szykujemy się do wejścia w wymiar, który nazywamy ludzkim wymiarem. Jako istoty, które wchodzą w rezonans z tym, co nas otacza, mówimy obecnie innym językiem niż ten, którym mówiliśmy, będąc w innych wymiarach. Musimy na nowo nauczyć się tamtego języka. Jeśli chodzi o pomysły, wiedzę i mądrość płynące ze słuchania, mamy w języku Lakota słowa, które w luźnym tłumaczeniu można by wyjaśnić jako słuchanie w sposób, który wyraża fakt, że przede wszystkim to Ziemia słucha nas. Jeśli nie rozumiemy, w jaki sposób Ziemia nas słucha, będziemy mieli problemy z tym, żeby Ją usłyszeć. W takiej sytuacji nasza relacja będzie drogą jednokierunkową, na której to tylko my słuchamy Ziemi. Nie mamy obecnie treningu ani żadnego doświadczenia, które pozwala dostrzec, w jaki sposób Ziemia słucha nas. Używamy więc tylko połowy tego daru, z którym się urodziliśmy: języka ciszy, spokoju i obserwacji. Tej intuicyjnej wartości, z którą przychodzimy na świat, nie mówiąc w żadnym języku. Kiedy więc myślę o tym aspekcie słuchania, od razu pojawia się we mnie refleksja na temat tego, w jaki sposób Ziemia słucha nas. I z tego miejsca zdaję sobie sprawę, że Ziemia odpowiedziała na każde nasze życzenie i każdą naszą potrzebę, każdą myśl z przyszłości i przeszłości. Ona zawsze będzie nas słuchać, ale tylko, jeśli będziemy potrafili zrozumieć ten język, który dała całemu Stworzeniu.
Część rezultatów, jeśli tak to można nazwać, w świecie przyczyny i skutku, pojawi się, kiedy będziemy w stanie słuchać odkładając nasze ego na bok, podobnie jak ideę tego, że czegokolwiek nam brakuje. Kiedy zabraknie języka, możemy zrozumieć, na czym polega pełnia obietnicy słuchania. Myślę, że to byłby dobry punkt wyjściowy, by zrozumieć ten aspekt słuchania wyrażany w języku Lakota. Mógłbym to jeszcze bardziej rozwinąć, ponieważ jest to koncepcja bardzo relacyjna. Nie możemy odłączyć się od tego, z czym się rodzimy. I niedługo zaczniemy to dostrzegać, ponieważ jesteśmy u progu ludzkiej ewolucji. Rozpoznamy, że ewolucja jest pewnym kontinuum i nie ma punktu końcowego, jest spiralą. A słuchanie zawsze w niej istniało.
Amisha: To, że Ziemia słyszy wszystko, nasze myśli oraz nasze słowa i czyny, jest perspektywą pełną mocy.
W jaki sposób Ziemia nas słucha? Możesz o tym pomyśleć jak o komputerze, który ma wbudowane wewnętrzne głośniki i mikrofon – podobnie jest z Ziemią. Ta elementarna inteligencja i świadomość jest obecna we wszystkim: ziemi, wodzie, ogniu, powietrzu, roślinach, zwierzętach, ptakach, rybach – wszystkie są geniuszami i wszystkie nas zaakceptowały, nadając nam naszą obecną postać. Te elementy współpracowały ze sobą, aby nadać nam formę, którą mamy jako ludzie, oraz wypełnić nas świadomością i inteligencją, które ukształtowała historia Stworzenia. W każdym momencie jesteśmy żyjącym uosobieniem tej historii Stworzenia. I każdy z tych momentów pełen jest niewinności.
Te świadomości i inteligencje, o których mówię w przypadku wszystkich powyższych elementów, nie rozpoznają poczucia winy czy nieodpowiedzialnego poczucia złości lub nienawiści, ponieważ można tymi emocjami manipulować. Ta niewinność przyrodzona jest nam wszystkim. Każdy moment naszego życia jest niewinny. Nie ma „winy” w tym znaczeniu, że żaden moment się wcześniej nie zdarzył, ani nie zostanie powtórzony w historii życia Twojego, mojego i całej Ziemi. Na tym polega Medycyna Słuchania. W świecie energii i ducha zawsze jesteśmy w tym samym wieku, zawsze mamy pojemność do zrozumienia i nauki, zamiast tylko kumulowania wiedzy. Zawsze mamy możliwość zdania sobie sprawy z tego, gdzie znajdujemy się na kontinuum ewolucji. To wszystko łączy się ze zrozumieniem wdzięczności i inteligencji słuchania, dostrzegania i doświadczania niewinności we wszystkim, co nas otacza, a także zrozumienia darów, którymi jesteśmy otoczeni. Nie ma czegoś takiego jak „brak”. Wszystko jest nam dane, tylko jeszcze nie nauczyliśmy się tego doceniać. Kiedy się tego nauczymy, inteligencja nauki wdzięczności zacznie się z nas wylewać i będziemy nią przepełnieni. Wtedy wdzięczność stanie się częścią naszej świadomości, a nie kwestią sumienia, gdy zostaniemy za coś wynagrodzeni_one (consciousness, not conscience). Używamy tylu słów wyrażających własność, nawet gdy się czymś dzielimy, zamiast robić to, co robi Ziemia – a ta jest nieustannie hojna. Ziemia nieustannie z siebie daje, ponieważ nie odczuwa żadnego braku. To tak w dużym skrócie.
Amisha: Wiele osób, szczególnie tych, którym bliska jest sprawiedliwość społeczna, czuje, że Ziemia jest obecnie w wielkim bólu. Przy załamaniu klimatycznym, obecnej pandemii, zanieczyszczeniu i wielu praktykach korporacyjnego biznesu, które są częścią naszego świata, Ziemia jest w bólu. Jak możemy zrozumieć zarówno tę obfitość Ziemi, która nie odczuwa braku i działania ludzi, które powodują krzywdę?
Ci, którzy są choć w małym stopniu świadomi obecnej sytuacji mają empatię dla Ziemi. Są jej antyciałami. I jest ich coraz więcej. Nie możemy powiedzieć, że chodzi tylko o młodsze pokolenie, bo to wkłada nas w podziały klasowe. Możemy powiedzieć, że chodzi o poziom świadomości ludzkiej. W trakcie moich podróży rozmawiam z czterolatkami i z dziewięćdziesięciosześciolatkami, którzy mówią to samo. Kiedy operujemy w zachodniej kategorii czasu, funkcjonujemy w różnego rodzaju podziałach.
Fajnie jest angażować się w takie ruchy jak Extinction Rebellion czy Standing Rock. Osoby, które przejmują się stanem środowiska naturalnego mogą gdzieś wyjść, spotkać się w większej grupie, walczyć o Ziemię, walczyć o sprawiedliwość i robić wszystkie rzeczy, które się w tym zawierają. Ale tu pojawia się pewna trudność: ludzie robią to, ponieważ chcą czegoś od systemu, albo nie chcą, żeby system coś robił, ponieważ niszczy on jakieś z ich przywilejów. Jeśli chcemy spojrzeć na to przez pryzmat struktury klasowej, są biedni, bogaci i klasa średnia. Wydaje mi się, że to biedni mają najwięcej pokory. Moglibyśmy powiedzieć, że są ignorantami i, jeśli tak jest, to dlatego, że system klasowy pozbawił ich Rdzennych ziem i kultur. Dlatego nie stosuję już wyrażenia POC (people of colour, dosł. ludzie koloru1), choć kiedyś to robiłem. Przestałem, ponieważ jest ono częścią struktury klasowej, mającej na celu podzielenie nas. Zamiast tego używam wyrażenia people of culture, ludzie kultury. Czy jesteśmy ludźmi kultury, których ktoś próbuje oderwać od kultury osadzonej w połączeniu z Ziemią?
Nieustannie wszystko mierzymy, np. to, ile czego jest niszczone, a to zawsze opiera się na idei braku. Mierzenie opiera się na pokazywaniu, że cały czas będziemy mieli czegoś mniej i mniej. O ile nie zrozumiemy, że nasz działania stoją na barkach szczodrości naszych przodków, którzy mówią nam, co musimy teraz zrobić, nic się nie zmieni. Wiele młodych osób i wiele starych osób, które czują się młode duchem, mówią, że nie wiedzą, skąd bierze się ich potrzeba działania, ale czują, jakby to było ich powołanie: „Nie wiem, co sprawia, że muszę robić coś dla Ziemi, ale świetnie się z tym czuję”. Jest tak, ponieważ bycie w strukturze naszych przodków i przyszłych pokoleń oznacza, że każde pokolenie jest Siódmym Pokoleniem. Nie ma żadnej oddzielnej klasy dla samego Siódmego Pokolenia. Jest Siedem Pokoleń przed nami i Siedem Pokoleń za nami, my też jesteśmy teraz czyimś Siódmym Pokoleniem.
Kiedy myślę o tym, jak wiele jest obecnie antyciał na świecie, nie zaliczam do tego grona tylko ludzi. Nie możemy tak wspaniałomyślnie myśleć o samych sobie, tak antropocentrycznie, żeby mówić, że tylko m y możemy uzdrowić Ziemię, ponieważ to m y narobiliśmy bałaganu. Problem, który widzę w tym podejściu jest taki, że ruch na rzecz ochrony środowiska naturalnego (environmentalism) został zdefiniowany z użyciem języka dominacji, który zakłada, że jako ludzie jesteśmy najdoskonalsi i dlatego możemy oczyścić Ziemię. Prawda jest taka, że możemy zrobić bardzo dużo, ale nacje, które od zawsze są kulturami Ziemi, wiedzą, że najpotężniejszym stanem, w jakim możemy się znajdować jest pokora (being humble). Tylko w niej otwieramy w sobie przestrzeń na całą dostępną nam wiedzę, doświadczenie naszych przodków i przyszłość, które pojawiają się w nas, gdy doprawdy rozumiemy, co musimy zrobić, żeby otrzymać pomoc, której potrzebujemy. Ludzie Lakota proszą o pomoc Ziemi, drzew i wszystkich podstawowych elementów, które budują nasz świat.
Indywidualizacja następuje w momencie, kiedy mówimy: ja mogę coś zrobić, ja mogę przewodzić, czy cokolwiek innego, ale nie o to chodzi, chodzi o nas. W tradycji Lakota nigdy nie modlimy się indywidualnie za samych siebie. Zawsze modlimy się za innych, a inni zawsze modlą się za nas. W ten sposób stajemy się świadomym siebie kolektywem. Ten kolektyw obejmuje również drzewa czy ptaki – modlimy się więc razem z Ziemią. Modlimy się razem ze wszystkim, co istnieje. Inne organizmy już wiedzą, jak medytować i się modlić, ponieważ dokładnie to cały czas robią. Widzisz, jak wiele elementów jest w to zaangażowanych? Jeśli nie zrozumiemy wielowymiarowych aspektów języków drzew czy języków Ziemi, wszystko będzie się kręciło wokół nas, ludzi. A przez to my, rasa ludzka, będziemy cierpieć. Sami sobie strzelamy w kolano, że się tak wyrażę, ponieważ jesteśmy jedynymi, którzy myślą, że jesteśmy lepsi od wszystkich pozostałych rodzajów inteligencji.
Wspominałem przyszłość i przeszłość. W rzeczywistości, w której mamy relację z tymi językami wiemy, że nie ma przyszłości i przeszłości. Możemy pracować z dobą, która właśnie minęła i z dobą, która jest przed nami – i to są w sumie nasza przeszłość i przyszłość. Wiąże się to również z tą niewinnością, o której mówiłem. To jest praktyczny wymiar Tajemnicy. Kiedy mówię o „przyszłości” i „przeszłości”, mówię o koncepcji akantu – bycia istotą ze starożytnej przyszłości teraz (being from the ancient future now). To stare słowo z języka Lakota, które zawiera w sobie okres tysiąca czy dwóch tysięcy lat. Jest tak pojemne, że gdy odłożymy na bok religię, rządy czy naukę zrozumiemy, że wszyscy jesteśmy w relacji. Centrum Wszechświata znajduje się wszędzie, w przeciwieństwie do tego, czego uczą nas pewne dogmaty, teksty religijne czy systemy wiary. Wszystko to jest prawdą w świadomości, gdy tylko pozbędziemy się sumienia (conscience), mówiącego o robieniu dobrych czy złych rzeczy. Bo te „dobre” i „złe” rzeczy są kategoriami ludzkiego dobra i zła, i polegają na wymierzaniu sprawiedliwości przez ten sam system, który rodzi niesprawiedliwość. Ale kiedy cofniemy się dostatecznie daleko zrozumiemy, że kiedy zachodnia demokracja nabierała kształtów, w greckiej mitologii czczona była bogini, której imię oznacza „sprawiedliwość”, a stwierdzenie, że „wszyscy ludzie zostali stworzeni równi” odnosiło się jedynie do właścicieli posiadłości ziemskich. To oni wypowiadali te słowa, mając jednak na myśli jedynie samych siebie. Z kobiet zrobili własność, czyli coś niższego im rangą, podobnie jak z Rdzennych ludzi, którzy nie wierzyli w ideę własności ziemi.
Potem ludzie ci zorientowali się, że członkinie i członkowie „niższych klas” byli najbliżej związani z Ziemią, ponieważ nadal zachowywali świadomość Ziemi (consciousness of the Earth). Ci, którzy mieszkali blisko Ziemi, wibrowali z jej drganiami, widzieli, jak wszystko rośnie, dbali o harmonię z wodą i ogniem żyjącym w środku Ziemi. Ludzie tzw. zachodu stwierdzili natomiast, że potrzebują „sprawiedliwości” od Ziemi i objęli ją stworzonymi przez siebie prawami, ludzkimi koncepcjami mentalnym. Dzisiejsza klasa ludzi zaangażowanych w ochronę przyrody czy sprawiedliwość społeczną szuka równości w ramach tej samej koncepcji mentalnej. Zapomnieli oni, jak czuć, dlatego nieustannie szukają połączenia. Natomiast ludzie, którzy nadal mówią językami Ziemi, nigdy nie zostali od niej odłączeni. Rozumieją więc, że najważniejsze są relacje i wzajemność. Ziemia nie kłamie, więc w twoim języku też nie powinno być kłamstwa, powinien być tak bezpośredni jak to tylko możliwe. Nie możesz zmuszać innych, by uczyli się twojego języka, żeby być częścią ludzkiego świata i mieć miejsce przy stole ludzkich „osiągnięć” i koncepcji. Gdy zrozumiemy, że Ziemia nas słucha, zrozumiemy, że w ten sposób uczy nas, jak słuchać Jej i wszystkich innych stworzeń, w tym innych ludzi – sercem. Mózg jest jedynie nasionem serca. W tradycji Lakota wszystkie nasze myśli emanują z serca, to ono przekazuje informacje do mózgu. W teologii zachodniej odcięto serce, a koncepcje przez nią rodzone swój początek mają w samym tylko umyśle.
Języki, którymi mówimy u źródła są językami opartymi na czasownikach, wyrażającymi działanie. I te języki przez ostatni tysiąc, dwa, pięć tysięcy lat zostały zdominowane przez języki, które nazywają głównie rzeczy. Odmieniają przez osoby, uprzedmiotawiają, tworzą na wszystko rzeczowniki i poprzez to wywierają kontrolę. Są młodzi ludzie, którzy twierdzą, że mają odpowiedzi na obecne wyzwania, a nigdy nie żyli Praktyczną Tajemnicą (Practical Mystery), bo wszystko w ich świecie oparte jest na teologii wpisującej się w koncepcje umysłowe. Kiedy operujesz językiem opartym na czasownikach, wszystko jest w ruchu. Nie ma potrzeby alfabetu czy abstrakcyjnych koncepcji, jest za to zrozumienie i rozpoznanie życia będącego w ciągłym pływie. Tak więc twój język nieustannie opisuje wszystkie zjawiska jako będące w ruchu. Kiedy weźmiesz pod uwagę niewinność każdego momentu, wszystko jest w przepływie (motion) tej niewinności. Nigdy więcej nie doświadczysz dokładnie tego, co teraz. Moment, który właśnie minął był uosobieniem niewinności. Wszystko zależy od tego, co z nim zrobimy. Czy rozpoznamy tę niewinność w nas samych? Dopiero to nam pokaże, jak być w balansie ze światem. Ziemia wzywa nas do bycia w balansie z tą niewinnością, która nam obecnie umyka.
Amisha: Rozumiem to sercem… Kiedy wczuwam się w słuchającą nas społeczność, pojawia się we mnie pytanie: czy to oznacza, że powinnam pojawiać się na wydarzeniach aktywistycznych dookoła zmian klimatu, czy nie? Czy to oznacza, że powinnam odczuwać smutek i opłakiwać to, co się dzieje na Ziemi, czy nie? W związku z tym, co mówisz nasuwa mi się pytanie: jak żyć?
Często słyszę to pytanie. I to nie jest odpowiedź na nie, ale… W świecie języków Rdzennych, kiedy przedstawiam się i mówię, że nazywam się Tiokasin Ghosthorse, równocześnie mówię o tym, jak ustawiam się wobec relacji z życiem, które już mi dano. Ta opowieść jest częścią mojego imienia. I tutaj zrobię przeskok, ponieważ nie myślę w sposób linearny, choć staram się być jak najbardziej linearny w naszej rozmowie… W świecie zachodnim mogę powiedzieć, że „uprawiam jedzenie”. Mam ogród, mam dynie, ziemniaki, kukurydzę, dwadzieścia pięć różnych gatunków warzyw. Wszystkie je w tym roku rozdam, ponieważ zaczynam rozumieć – w stary sposób Lakota – że to ogród uprawiał mnie, a nie ja jego. Podobnie jak te warzywa i jedzenie, którym się dla nas stają.
Ktoś może pomyśleć: nie wszyscy mogą mieć ogród, nam jest to niedostępne. Poza tym każdy ma swoje powołanie, a my musimy maszerować i pokazać wrogowi, ile nas jest. Jednak to jest nadal działanie przyczynowo-skutkowe, któremu oddajemy naszą energię. Coraz częściej zastanawiam się, czy naprawdę jesteśmy magami, którymi powinniśmy być? Nie magami w znaczeniu dżinów spełniających życzenia, a w znaczeniu osób, które w prawidłowy sposób wykorzystują narzędzia i energie Ziemi. Ptaki i ryby używają wiatrów oraz wody – są więc magami, i tworzą w tym świecie magię. Wielu z nas zapomniało, jak tworzyć tę magię. Sami siebie oszukujemy naszymi ludzkimi kategoriami i koncepcjami, myśląc, że możemy być magikami stosując metody ekstrakcji, walki z wrogiem i działaniem reaktywnym. Zawsze jesteśmy w przestrzeni my vs. oni, lewo i prawo, republikanie i demokraci.
Jako osoba Rdzenna nie mogę być ani republikaninem, ani demokratą. Nie wierzę w boga, nie wierzę w diabła, nie jestem przywódcą, ani wyznawcą. Jestem Osobą Rdzenną. Ta Rdzenność oznacza, że znam moją osobistą suwerenność – nie jako jednostka, a w relacji do wszystkiego, co istnieje. Jest jak jest i oto tak jest (It is what it is, and so it is). Czy twoje DNA pamięta, jak być Rdzennym człowiekiem? Kiedy idziesz na jakikolwiek protest, robisz to dla Ziemi czy dla siebie, bo tracisz jakieś przywileje i korzyści, np. nie będzie już czegoś na półce w sklepie? Musimy wyjść poza schemat myślenia i strachu o to, że nie będziemy już mogli w danej strukturze cieszyć się jakimiś przywilejami. Albo mówienia, że jak wprowadzimy wymagane zmiany, to cofniemy się do mieszkania w lesie i rzucania w siebie kamieniami. Wszyscy jesteśmy w strachu, a on jest jedynie pewnym bytem, chorobą zwaną „strachem”. I nie oddajemy już temu bytowi szacunku, tylko wszystko obracamy we wroga. A to z powodu języka, którym się posługujemy. Wszystko staje się albo skutkiem albo przyczyną, sprzymierzeńcem albo wrogiem.
A w prawdziwym świecie, świecie relacji, nie ma przyczynowo-skutkowości – nie jest ona potrzebna. Dlatego nie mogę ci odpowiedzieć na twoje pytanie, ponieważ każdy z nas ma swoją rolę do odegrania. I ja nie mogę ci powiedzieć, jaka jest twoja, dopóki nie zaczniesz popełniać błędów roli, którą masz do odegrania. Powstrzymywani przez strach, ludzie nie chcą popełniać błędów. W tym zachodnim społeczeństwie strach utożsamiany jest ze śmiercią. Ta kultura to kultura śmierci. Kultura wojny, również wojny przeciwko Ziemi. Jeśli nie zdamy sobie sprawy z tego, jaka jest relacja, którą mamy z tym, co jest poza naszym pokojem, domem, ciałem, nigdy nie będziemy wiedzieć, co mamy robić. Będziemy nieustannie szukać odpowiedzi w schemacie obecnej rzeczywistości. Możemy podążać za państwem, które mówi: ten system to rzeczywistość i musisz przestrzegać jego zasad, bo definiujemy w nim dla ciebie ciąg przyczynowo-skutkowy; jeśli nie będziesz przestrzegać naszych regulacji, to będziesz złą osobą; jeśli nie wierzysz w to, co my, jesteś złą osobą. Państwo będzie ci grozić strachem przed śmiercią i będzie w tym skuteczne, ponieważ straciliśmy relację z Ziemią i wszystkimi wymiarami, które się z tą relacją łączą. Jeśli zrozumiemy bycie poza tym systemem, uzyskamy dostęp do tak wielowymiarowych doświadczeń, że będziemy w stanie zwracać się do wielu różnych energii i prosić je o wsparcie. One już zresztą wiedzą, czego chcemy i potrzebujemy, podobnie jak Ziemia. Jedyne, co musimy zrobić, to wejść w pokorę. Nie oznacza to, że mamy się teraz poddać lub zrezygnować czy zupełnie oczyścić siebie i swój umysł – zupełnie nie. Ziemia nie chce, żebyś opróżniał(a) swoje serce i umysł, chce, żebyś rozpoznał(a), że już jesteś pełna i pełen.
Kiedyś chodziłem na protesty i demonstracje, aż przedostało się do mnie jakieś zrozumienie płynące od Ziemi. To byli przodkowie, którzy spytali mnie: co robisz? Jesteś tutaj dla spraw ludzkich, a nie dla Ziemi, która wspiera ludzi. Kiedy to zrozumiałem, zreflektowałem się, że żaden człowiek mi tego nigdy nie powiedział. Powiedziała mi to Ziemia. Myślę, że to część tego, jak, kto i co mamy teraz robić. Może nie być wielu osób, które się na to działanie zdecydują, ponieważ wiele z nas będzie chciało np. gorącej bieżącej wody w domu – wszystkich rzeczy, które system nam do tej pory zapewniał. Skoro mówimy o wodzie, Wallstreet wprowadziło niedawno wodę na giełdę. Sprzedają ją jak zwykły towar, zrobili z niej swoją niewolnicę. Niedługo zobaczymy więc, jak nasza sytuacja zacznie się zmieniać.
Woda stanie się towarem prawdziwie deficytowym i zacznie ukrywać sekrety, które w sobie nosi, ponieważ będzie musiała próbować zachować swoją energię i ochronić swoje życie. Kultura śmierci i społeczeństwo śmierci połączone są ze schematami dominacji. W naszym języku nie ma słowa „dominacja”, ponieważ zawsze mamy być w relacji, nie w dominacji. Zawsze mamy włączać i obejmować różne elementy, a nie je wykluczać. Musimy dojrzeć duchowo do tego, żeby pozbyć się słów takich jak „podział”, „wykluczenie” czy „wojna” – nasz język dojrzewa razem z nami. Musimy więc dojrzeć, zamiast mierzyć to, jak bardzo dorośliśmy. Mamy tendencję do opierania naszych jednostek miary na osiągnięciach technologicznych i tym, jak wiele informacji i danych jesteśmy w stanie przechowywać. Podczas gdy Słońce bez problemu jest w stanie w jednej chwili to wszystko spalić. Zapomnieliśmy, jak mówić naturalnie. Nauczyliśmy się mówić technicznie, ekonomicznie, antropocentrycznie.
Amisha: Poruszasz tyle ważnych wątków… Chciałabym dać sobie i naszym słuchaczom chwilę ciszy, aby poczuć to, czym się dzielisz.
W tym okresie, gdy strach przed śmiercią jest tak silny, a my prowadzimy nie tylko wojnę z Ziemią, ale i wojnę z wirusem… Tyle się mówi o tym, ile osób umarło w danym dniu czy tygodniu, który kraj ma największą ilość zgonów itp. Nie mamy jednak metryk, które podawałyby dobrostan ludzi i tego, co dzieje się w życiach tych, którzy nie umierają, a których życie się zmieniło nie tylko przez obecność wirusa, ale i przez to, co i w jaki sposób jest robione dookoła COVID19. Pojawiło się szczególnie wiele regulacji dotyczących relacji międzyludzkich i życia społecznego, które zdają się nie być uznawane jako coś o wartości gospodarczej, więc nie są mierzone. Mierzymy rzeczywistość jedynie przez pryzmat tego, co widziane jest jako ważne dla biznesu, pryzmat dobra społecznego jest bardzo ograniczony. Zastanawiam się, czy możesz się z nami podzielić swoim podejściem do tego wirusa i naszej relacji z nim.
Zacznijmy od tego, że jako Lakota nie mamy specjalnej nazwy na nas samych. LA – oznacza proszenie, pytanie w sercu, KO – dźwięk, który wydajemy, kiedy komunikujemy się pomiędzy światami, TA – jedną z konstelacji gwiezdnych. Lakota oznacza więc, że nieustannie prosimy o pierwotne instrukcje. Kiedy pojawił się COVID19, pojawiły się wszystkie teorie spiskowe dotyczące tego, że to sprawka ludzi i część jakiejś wojny – nic dziwnego, ponieważ żyjemy w nieustannej narracji podżegania do wojny. Niezależnie od tego, o czym mowa, jeśli coś jest przeciwko tobie, jest twoim wrogiem. W marcu 2020 roku, tydzień przed rozpoczęciem lockdownu w USA, wróciłem z Australii i Nowej Zelandii. Nasza Starszyzna natychmiast przykazała nam, żebyśmy porobili węzły modlitewne (prayer ties). Jest to tradycja, którą od zawsze praktykujemy w trakcie naszych ceremonii, nie może być ona w żaden sposób zdeprawowana. Kiedy robimy te tak zwane węzły modlitewne, nie chodzi nam tak naprawdę o modlitwę, tylko o zrozumienie płynące od Ducha (Spirit).
Jeśli jako Lakota żyjesz życiem istoty ludzkiej, wičháša, co oznacza „dar gwiazd” – nie mamy dosłownego tłumaczenia słowa „człowiek” – nieustannie krążysz między konstelacjami gwiezdnymi i swoim sercem. Jeśli to robisz, rozumiesz instrukcje, które dostajesz od Starszyzny, w tym przypadku Lakota. Przykazała nam ona, że należy zrobić trzydzieści trzy czerwone węzły i powiesić je na framudze drzwi. Pod koniec tego trzydziestotrzydniowego okresu, trzydziestego czwartego dnia powiedzieli nam, dlaczego miały być trzydzieści trzy dni i tyle samo węzłów: gdybyście naprawdę zrozumieli tego wirusa, wiedzielibyście, że ten byt, który do nas przyszedł – COVID19 – powinien zostać przyjęty i uszanowany za inteligencję i świadomość, którą przynosi nam na ziemię. I ten byt przyniósł nam trzydzieści trzy wglądy, rzeczy, których nie wiemy, z powodu naszego braku połączenia z Ziemią. Te trzydzieści trzy wglądy są bezpośrednio powiązane z samą Ziemią i tym, w jaki sposób mamy zrozumieć i nauczyć się słuchać informacji, które Ziemia już teraz nam przekazuje. Te trzydzieści trzy wglądy pochodzą od Niej. Mamy być uważni na to, co przynoszą. Nie jest to nic nowego, rzeczy, które zapomnieliśmy. I widzę, że to się zadziewa.
Ludzie zaczynają rozumieć kulturę i społeczność, znowu uczą się siać i uprawiać rośliny, śpiewać z Ziemią… Wszystkie te rzeczy zadziewają się dookoła nas. I są trzydzieści trzy objawy tej inteligencji. Dlaczego boimy się ziemskiej inteligencji, którą przyniósł nam COVID? W zachodnim świecie zrobiliśmy z niego wroga, napełniliśmy się strachem, mierzymy śmierć. Tak samo jak życie, wojnę, pokój – wszystko mierzymy. Wiele osób żyje w strachu przed informacją, ile osób zmarło danego dnia, nie chcę być jedną z nich. Robimy nową szczepionkę, żeby walczyć z wrogiem, tymczasem nasza odporność rodzi się z Ziemi. To Ziemia daje nam układ odpornościowy, a jest nim m.in. brak strachu. Tak, empatyzuję z tymi, którzy odeszli, ale powinniśmy się nauczyć, że być może to właśnie strach obniża naszą odporność immunologiczną i pozwala wirusowi odebrać życie. Potrzebujemy też uznać moc naszych Rdzennych przekazów. Kiedy je lekceważymy – a przecież są dużo starsze niż współczesne informacje oparte na danych zbieranych przez agresywne, indywidualistyczne społeczeństwa – będziemy zabijać Rdzenność w każdym z nas.
Narody Rdzenne nadal żyją z Ziemią, bez komputerów, telefonów czy benzyny i GMOsów2. I żyją długie życia. Na przełomie XIX i XX wieku Lakota dożywali średnio wieku stu dwudziestu lat. Przybyli Amerykanie, zmusili nas m.in. do jedzenia swojego pożywienia, a w rezultacie nasza obecna przewidywana średnia życia to 45 lat dla mężczyzn i 50 lat dla kobiet. Dzieje się tak w dużej mierze dlatego, że jemy tzw. pokarmy zachodniego świata, które nam wmuszono. Osiemdziesiąt procent warzyw, i inteligencji w nich żyjącej, pochodzi z zachodniej półkuli. I to właśnie te różnorodne gatunki warzyw dawały nam układ odpornościowy od Ziemi. Homeopatia i produkty ekologiczne są drogie i patrzy się na nie z góry, bo są „brudne”, nie-GMO, mają w sobie insekty itp. – ale to wszystko właśnie sprawia, że jesteśmy zdrowi i otwarci na dostrzeżenie inteligencji, które przynosi nam koronawirus. Oczywiście niczego z tego nie udowodnię, a właśnie tego chce zachodni świat: dowodów. Jest tak, ponieważ zapomnieliśmy, czym jest słowo i jakie niesie ze sobą emocje. Zamieniliśmy je w puste obietnice i obligacje.
Amisha: Dziękuję, mówisz rzeczy pełne mocy. Teraz oczywiście chcę poznać wszystkie trzydzieści trzy rodzaje inteligencji, ale wezmę tych pięć, które wymieniłeś i skorzystam z zaproszenia, by poprzez inteligencję, która żyje we mnie – i w każdym z nas – odkryć pozostałe z nich.
Tak! Osobista suwerenność jest koniecznością. Nie chodzi o dalszy indywidualizm, a otworzenie się na to, by dostrzec, że jesteśmy spokrewnieni ze wszystkim, co dookoła – z tym, co wdychamy i pijemy. W trakcie protestów w Standing Rock słyszeliście wszyscy hasło Mni wiconi, tłumaczone na język angielski jako Water is life, Woda to życie. Używając alfabetu i liter M N I funkcjonujących w języku angielskim, M – oznacza to, co jest spokrewnione ze mną, tobą i całością Stworzenia, N – żywy, żyjący, a I – wyrażanie czegoś na głos. Nazywasz więc żywą relację między mną, tobą i całością Stworzenia. To właśnie czujemy jako Lakota, gdy widzimy to, co określa angielskie słowo water, woda. W wiconi lub wicozani, WI – oznacza gwiazdę, CO – lub KO – centrum, ZA – energię i NI – nazywanie tego, co żyje. Mni wiconi jest więc wyrażaniem żywej energii obecnej w gwiazdach, scentrowanej tu i teraz w relacji pomiędzy tobą, mną i całością Stworzenia. Kiedy mówimy Mni wiconi, nie mówimy więc „woda to życie”. Mówimy o całej tej fizyce kwantowej zawartej w kilku literach. Tego właśnie brakuje nam, gdy mówimy w językach takich jak angielski. Brakuje nam wielowymiarowego języka samej Ziemi. W nich mówimy o działaniach. Co robi woda, gdy ją pijesz? O tym właśnie zapominamy. Pijemy wodę, mierząc, ile dostarczamy sobie płynu dziennie – nieustannie wszystko mierzymy – zapominając o energii tych rzeczy i o tym, co one robią z naszym duchem (spirit). Duchy różnych bytów rozmawiają ze sobą. Pokarmy, języki, woda – to wszystko duchy, które w nas żyją. Pijemy, jemy, oddychamy, a duchy tego, co spożywamy pracują w nas. Dlatego mówię, że wszystko jest medycyną (medicine), ponieważ wszystko w nas pracuje.
Amisha: W jaki sposób połączyć się z tym, że wszystko jest medycyną w tych momentach, gdy na powierzchnię wychodzą strach czy dyskomfort, pragnienie kontroli lub cierpienie?
Możemy się w tym ćwiczyć. To jedna z Praktycznych Tajemnic, o których wspominałem. Zrób takie doświadczenie: usiądź i opisz siebie. A gdy skończysz już o sobie pisać, może ci wyjść i kilka stron tekstu, przejrzyj je i zobacz – od razu pokazuję lekcję, płynącą z tego ćwiczenia – ile razy użyłxś słowa „ja”. Następnie policz wszystkie „mnie”, „moje” i wszelkie inne zaimki dzierżawcze, określające własność. Pozakreślaj je i zauważysz, jak często skupiasz się na samej lub samym sobie. Bądź ze sobą szczerx i zobacz, jak funkcjonujesz w świecie pojęć, w którym cię wychowano i wykształcono. Potem wykreśl te wszystkie słowa i spróbuj znaleźć sposób, aby rozpoznać w tym opisie wszystkie dary, które daje ci życie. Okaże się, że możesz te wszystkie strony zawrzeć w kilku zdaniach, które będą brzmiały jak poezja i przyjdą do ciebie w zupełnie naturalny sposób. Kiedy zapominamy o „ja”, „mnie” i „moje”, robimy się mniej antropocentryczni, a bardziej relacyjni. Zaczynamy widzieć relacje między nami i resztą świata jako dary, którymi życie szczodrze nas obdarowuje, a których obecnie nie zauważamy.
Możemy również przestać pretensjonalnie i nawykowo używać słowa „dziękuję” i zacząć ćwiczyć się w prawdziwej wdzięczności. Kiedy robimy te rzeczy, w naturalny sposób zaczynamy być bardziej hojni, rozpoznajemy też np. to, że wiedza nie należy do nikogo z nas. Nic nie można opatentować, nic nie mamy na własność. Pomyśl, jak niesamowicie uwalniająca jest świadomość, że nic nie jest naszą własnością. Antropocentryzm jest sednem problemu. Idealnie wyraża to maksyma „myślę, więc jestem”. Zamiast niej powinno być „dziękujemy, więc jesteśmy”.
Amisha: Twoje słowa są niczym modlitwy, które potrzebują przestrzeni…
Tak… Staram się unikać wielkich słów. Mam całą ścianę książek, razem może z sześć metrów wysokości na czterech półkach. I żadna z nich nie nauczyła mnie o sercu. Uzyskuję z nich informacje, zrozumienie koncepcji, instrukcje, jak i kiedy coś zrobić, ale książki nie nauczyły mnie empatii. Mówiły mi jedynie, co robić, a czego nie. To dlatego, że opierają się na ludzkich koncepcjach. Nauczyło mnie jej zrozumienie, że Ziemia nas nieustannie obadrowuje i usłyszenie głosów, które żyją w każdym z nas.
Ludziom zachodu uchodzi na sucho mówienie „przecież wszyscy jesteśmy Rdzenni, wszyscy pochodzimy z jakiegoś miejsca na Ziemi”. Kiedy to słyszę jako osoba Rdzenna, zastanawiam się, gdzie są ci wszyscy mówiący, gdy zadziewa się Standing Rock, Wounded Knee czy jakiekolwiek inne wydarzenie, które wymaga ludzkiej obecności? W jaki sposób to my, Narody Rdzenne, byliśmy w pierwszej linii obrony Ziemi i ochrony wody, na długo zanim zaczęły się jakiekolwiek zachodnie ruchy ochrony środowiska? Nasze ceremonie obejmują wszystkie elementarne świadomości, ponieważ rozpoznajemy je w nas samych. Te inteligencje: wody, ognia, powietrza, roślin, zwierząt, ptaków, ryb, wszystkie w nas żyją. Ale my indywidualnie nie możemy żyć w wodzie, ogniu, drzewie czy jakimkolwiek zwierzęciu. Widzisz więc, jakie one są inteligentne?
Amisha: I żyją w każdej i każdym z nas. Niezależnie od tego, z jakiej ścieżki przodków wychodzimy.
Są pełne wybaczenia. Zawsze chcą nam pomagać, niezależnie od tego, jak bardzo staraliśmy się zabić ich świadomość wymyślonym przez człowieka sumieniem i nieustannym ocenianiem, czy postępujemy dobrze czy źle. W świecie, który został nam podarowany przez te elementarne świadomości, które w nas żyją, musimy przypomnieć sobie o tej niewinności. Przestać operować w poczuciu winy, bo ono staje nam na drodze. I to z niego rodzi się nienawiść, napięcia rasowe, wojny, animozje i wszystkie rzeczy, które nas dzielą. Tak jak powiedziałem na początku, wedle Lakota chodzi o pokój. Musimy znowu poczuć moc pokoju, pokoju z Ziemią. Nie możemy już skupiać się na pokoju na Ziemi – staraliśmy się go osiągnąć gospodarką i pomiarami, ale to nie działa. Wszyscy staramy się też zostać gwiazdami Zooma czy Facebooka, wszystko kręci się wokół jednostki. Jeśli ktoś z zachodu twierdzi, że zna odpowiedzi na obecne wyzwania, to my wiemy, że to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. To Ziemia ma wszystkie odpowiedzi i rozwiązania. Stąd waga tych trzech słów: pokój z Ziemią.
Amisha: Kiedy jest się w obustronnej relacji z Ziemią, słuchając jej i będąc świadomą_ym, że ona słucha nas, wtedy nasza komunikacja staje się częścią tej relacji.
Jesteśmy z Ziemi. Stajemy się Ziemią, byliśmy Ziemią, jesteśmy Ziemią, będziemy nią. Jako ludzie Rdzenni zawsze jesteśmy gotowi pomóc osobom, które skłonne są rozpoznać Ziemię jako tą, od której pochodzi życie. Kiedy uda nam się oczyścić tę małą satelitę nazywaną Ziemią, możemy świadomie komunikować się ze wszystkimi kosmicznymi bytami. Gdy zamkniesz oczy, one tam będą. Gdy je otworzysz, zobaczysz to, co teraz. Co więc uczyniliśmy temu, co przed naszymi oczami? Próbujemy ominąć to i „podnieść świadomość”, zamiast zająć się tą, którą mamy do zrozumienia. Uczyniliśmy świadomość tak niebiańską, że ta ziemska nie jest już dla nas wystarczająco dobra. Chcemy się stąd wydostać, ominąć wszystkie wyzwania, które przed nami stoją. Często mówimy, że ludzie zachodu chcą naszej kultury, ale nie chcą naszych zmagań. Zachodnia cywilizacja chce wszystko kontrolować.
Takie jest moje doświadczenie. W trakcie dwudziestu lat pracy radiowej rozmawiałem z wieloma tysiącami ludzi z całego świata o świadomości i relacji, których brakuje nam już od kilku tysięcy lat. Musimy na nowo wypracować lub zrozumieć etymologię języka, którym mówimy. Angielski jest bardzo zmyślnym językiem, ale 90% jego słownictwa nazywa mienie. Wszystko, włącznie z Tobą, określa w taki sposób, aby móc wyrazić własność. To, jak posługujemy się tym językiem odcina nas od połączenia z Ziemią, odcina duchową pępowinę, która łączy nas z planetą. To tak proste. Mam poczucie, że w pewien sposób mówienie w języku angielskim wysysa ze mnie sprawność umysłową.
Niewielki ułamek języka Lakota, który znam… <mówi w języku Lakota>… pozwala mi uznać fizykę kwantową łączącą wszystko, co jest. Znajomość tych słów mówi mi, że jest inny sposób na to, by patrzeć na świat, by wyjść poza to dwu- czy trójwymiarowe rozumienie rzeczywistości, która została sprowadzona do małych kawałeczków funkcjonujących w ciągu przyczynowo-skutkowym i dualizmie. Języki Ziemi (Earth languages) opisują świat wielowymiarowy, dwudziesto- lub trzydziestokilkuwymiarowy. Takich ludzi jak ja nazywa się w zachodniej kulturze szaleńcami, podobnie jak wielu innych Rdzennych ludzi. Mówi się, że jesteśmy niewykształceni, bo np. nie umiemy używać broni palnej. Jesteśmy prymitywni, niecywilizowani, więc ludzie zachodu mogą czuć się od nas lepsi. Finalnie nie możesz czuć się od nikogo lepszx, Ziemia od zawsze wszystkich nas stawiała na równym miejscu.
Amisha: Dziękuję. W swoim sercu, relacji z kosmosem i tym, co jest większe od nas wszystkich, co czujesz na temat przyszłości?
Naszym zadaniem jest zostanie akantu, to słowo oznaczające istotę ziemską w języku Lakota. Bez relacji z Ziemią nie może być przyszłości, ani przeszłości. Rozpoznajemy, że w czasie rzeczywistym istniejemy jako istoty ze starożytnej przyszłości. Jesteśmy swoimi rodzicami i dziadkami. Ci, którzy byli tu przed nami i nie są już częścią tego wymiaru, udali się do przyszłości. Idą przed nami, a więc my za nimi podążamy. W momencie, gdy przestajemy słuchać naszej Starszyzny, nie tylko ludzkiej, ale i np. drzew, które wycinamy oraz wszystkich tych istot, które były tu i w wielu innych wymiarach… Kiedy ich zabraknie, stracimy również przyszłość, której byłyby częścią. Kamienie i gleba też są naszą Starszyzną, wszystkie byty są czujące i myślące, nie tylko te, które mają wartość dla ludzi i naszej konsumpcji. Wszystkie elementy są istotami rozumnymi. Kiedy to rozpoznamy, zrozumiemy, że Ziemia nie jest „tym”, rzeczą. Musimy się z nią komunikować w dobry, czysty sposób, aby zrozumieć, jak naprawdę powinniśmy nawiązywać relację ze światem. Naszą przyszłością jest akantu.
A– oznacza uznanie czegoś, wdzięczność, KA– energię, TU– coś, co wypowiadane jest zanim pojawi się jakakolwiek myśl. Kiedy złożymy to w całość, akantu oznacza, że naszą istotą jest rozpoznanie starożytnej przyszłości teraz. Ludzie z kultury New Age mówią „bądź tu i teraz”, Rdzenni ludzie mówią to od zawsze.
Dopiero niedawno dowiedziałem się, że w latach 30. ludzie Lakota spotkali się w Dakocie Południowej, żeby omawiać to, co teraz nazywamy „zmianami klimatu”. W tamtym momencie od pokoleń brakowało osiemdziesięciu milionów bizonów, które Amerykanie zabili po przybyciu na te ziemie. Nie dlatego, że zwierzęta były dla nich źródłem pożywienia, ale żeby zniszczyć sposób życia Rdzennych mieszkańców. Tym samym usunęli kluczowy gatunek z ekosystemu i Ziemia za nimi tęskniła, płacząc i tworząc pustynie oraz kule pyłu. W ten sam sposób Rdzenne narody są kluczowymi gatunkami Ziemi. A zachód stara się ich pozbyć, ponieważ uznają one i pielęgnują relację z Ziemią, samymi sobą i całością życia.
Jeśli usuną nas, Rdzennych, z naszych ziem, reszcie ludzkości będzie bardzo trudno naprawdę zrozumieć relację z planetą. I wtedy będziemy się mogli udać na pokład jakiegoś statku kosmicznego i szukać innych miejsc, jeśli ktoś naprawdę tego chce. Ale może na Ziemi zostanie jedna Rdzenna para, która nadal będzie w sobie nosić nasienie i świadomość tego, skąd się wywodzą… Musimy zrozumieć, że nasza przyszłość leży na Ziemi, a nie gdzieś tam, hen daleko, gdzie zabiorą nas technologia i promy kosmiczne. To niezwykle wykrzywiony i zniekształcony sposób patrzenia na świat i na to, co jest tak skomplikowane dookoła nas. Kiedy wyjdziemy z głowy i umysłu i udamy się do serca, zrozumiemy tę relację i świadomość. Jeśli przemawiamy z serca… Serce jest jedynym organem w ludzkim ciele, który nie może mieć raka. Zazwyczaj mówimy z głowy, w której może rozwinąć się nowotwór, z umysłu, który wywołuje strach, ustawia nas konfrontacyjnie wobec życia i sprawia, że nie słuchamy naszego serca. Nie rozumiemy, jak ani skąd pochodzi język serca i że serce jest czyste, nie może rozwinąć nowotworu. Ponownie więc musimy zacząć mówić jego językiem, zamiast mówić językiem-nowotworem głowy, umysłu, mózgu, dogmatów, dominacji. Dla mnie jest to tak proste, dlatego mówię o tym w prosty sposób.
Mam nadzieję, że ludzie to poczują, tę wymianę energii – zresztą dzięki technologii. To dzięki niej się słyszymy. I może to jest prawidłowy sposób jej użytkowania? A jeśli tak, to musimy podziękować elementom i żywiołom, które pozwoliły się zniekształcić w sposób, który pozwala na stworzenie tych technologii, ponieważ nam brakuje pierwotnego sposobu komunikacji. A mamy przecież technologie duchowe. Technologia materialna to tylko część dostępnej nam technologii. Duchowa technologia znajduje się w każdym z nas i prędzej czy później zdamy sobie z tego sprawę, być może gdy mnie już tu nie będzie, być może gdy już niewiele pozostanie na świecie. Kto wie?
Dziękuję, Amisha, za zaproszenie mnie do bycia częścią Twojego podcastu.
Amisha: Cała przyjemność po mojej stronie. Dziękuję za bycie tu i dzielenie się tą inteligencją z nami. Bardzo doceniam energię zawartą w Twoich słowach i całą komunikację, która się zadziewa ponad, poniżej i dookoła tych słów.
Jestem człowiekiem i czasem o tym zapominam, ale istota żyjąca we mnie zawsze zaprasza Ziemię do przestrzeni, w której jestem. To jest ta główna świadomość. Nie ma nic wspólnego z agendą ludzką czy ziemską, to po prostu świadomość, którą zapominamy uwzględniać. Jest czymś oczywistym, o czym jednak nikt z nas nie mówi, a to ona sprawia, że wszystko staje się łatwiejsze i bardziej przejrzyste. I dzięki niej możemy robić to, co jest wymagane, zamiast robić „najlepsze, co możemy”. Musimy robić to, co jest wymagane. Robienie „najlepszego, co możemy” może i brzmi fajnie, ale równocześnie brzmi jak poddanie się. Musimy robić to, co trzeba zrobić.
Amisha: Kiedy słyszę te cztery słowa, kiedy mówisz „robić najlepsze, co możemy”, widzę zupełnie nienaturalny twór energetyczny, wymuszony. A kiedy słyszę o „robieniu tego, co wymagane”, co oznaczać może coś nawet większego i trudniejszego, czuję w tym oparcie.
Co jest wymagane? Czyste powietrze, czyste jedzenie, brak zanieczyszczenia. Wszystkie rzeczy, które tu były – przynajmniej na Turtle Island, w zachodniej półkuli – zanim przybył tu Kolumb. Toksyczna pozytywność, czyli mówienie, że wszystko będzie dobrze i że powinniśmy skupiać się tylko na pozytywach, robi się po czasie szkodliwa, ponieważ nie balansujemy jej faktycznymi zmaganiami. Myślę, że to duża część tego, co musimy zrozumieć. Musimy patrzeć na całe spektrum istoty ludzkiej, a nie tylko na to, czego chcemy, żeby nie odczuwać bólu.
W starym języku Lakota nie ma hierarchii płci, nie ma rodzaju męskiego i żeńskiego, nie ma potrzeby „równości płci” ponieważ wiemy, że każdy z nas zawiera w sobie obie płci. Zmienia się to, gdy używamy języka takiego jak angielski, gdzie wskazywanie płci staje się podstawą podziałów. Dodatkowo określa on hierarchię i pozwala na dominację, więc nagle pojawia się dyskryminacja i potrzeba równouprawnienia. Wykrzywia on rzeczywistość, tworząc struktury rasowe i klasowe, dogmaty i wszystko pomiędzy. Jeśli się nad tym zastanowić, to większość drzew też jest zarówno płci żeńskiej, jak i męskiej… Częścią tego, w jaki sposób Ziemia nas słucha, jest pokazywanie nam, jak słuchać jej.
Amisha: Tiokasin, bardzo dziękuję za ten wspólny czas i dzielenie się swoją mądrością oraz zabranie nas w tę energetyczną podróż w głąb nas samych i naszej relacji z Ziemią. W jaki sposób słuchające nas osoby mogą Cię znaleźć lub posłuchać Twojej muzyki?
Mogą mnie wyszukać w Google lub na Facebook czy innej platformie mediów społecznościowych. Moja strona nazywa się First voices indigenous radio, jest to program radiowy emitowany w ponad stu stacjach radiowych, głównie w Ameryce Północnej. Od listopada 2020 roku jest emitowany również w Niemczech, ciekawy jestem, jak tam wybrzmią głosy Rdzennych ludzi. Poza tym niedługo ukaże się moja druga książka zatytułowana „Earth mind” (Umysł Ziemi). Porusza temat fizyki kwantowej, o który dzisiaj zahaczaliśmy, w bardziej ustrukturyzowany, linearny sposób, który pozwoli ludziom łatwiej uzyskać odpowiedzi na pytania, które zadają. Pierwsza książka została wydana kilka lat temu, a jej tytuł to „Butterfly against the wind”.
Posłuchaj muzyki Tiokasina.
Obejrzyj 20-minutowy wywiad z Tiokasinem
O autorze:
Tiokasin Ghosthorse jest członkiem nacji Cheyenne River Lakota z południowej Dakoty oraz międzynarodowym mówcą publicznym w temacie perspektywy Pokoju, Rdzenności i Matki Ziemi. Ocalał tak zwane „Rządy Terroru”, które miały miejsce na rezerwatach Pine Ridge, Cheyenne River i Rosebud Lakota w okresie 1972-76 oraz system szkół z internatem, stworzony przez US Bureau of Indian Affairs (Amerykańskie biuro ds. Indian) i Church Missionary School (kościelnych szkół misyjnych), którego zadaniem było „zabić Indianina, ocalić człowieka” („kill the Indian and save the man”) [Obecnie historycy rozpatrują te zbrodnie rządu amerykańskiego wobec Rdzennych mieszkańców w kategorii czystek etnicznych – przyp. tłum.] . Tiokasin ma długą historię Rdzennego aktywizmu i obrony Rdzennych praw.
Jest aktywnym członkiem zarządu organizacji Simply Smiles i The Center for Earth Ethics. Jest częstym wykładowcą na Yale Divinity School, oraz na kierunkach ekologii i leśnictwa, skupiając się na kosmologii, różnorodności oraz innych niż królujące w zachodnich społeczeństwach procesach myślenia: relacyjnym/egalitarystycznym zamiast racjonalnego/hierarchicznego.
W 2016 roku Tiokasin był nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla przez the International Institute of Peace Studies and Global Philosophy (Międzynarodowy instytut badań nad pokojem i globalną filozofią). W tym samym roku przyznano mu stypendium Native Arts and Cultures Foundation National Fellowship in Music. W 2017 roku nominowany był do stypendium National Endowment for the Arts National Heritage Fellowship, a w roku 2018 i 2019 do National Native American Hall of Fame. Uzyskał również nominację do the 2020 Americans for the Arts Johnson Fellowship for Artists Transforming Communities oraz za najlepszy album instrumentalny do 2019 Indigenous Music Award.
Tiokasin jest założycielem, prowadzącym i producentem wykonawczym nagradzanego programu “First Voices Radio” (wcześniej “First Voices Indigenous Radio”), który jest na antenie od prawie trzech dekad. Jest to cotygodniowa godzinna audycja emitowana w blisko stu różnych publicznych, lokalnych i komercyjnych stacjach radiowych w USA i Kanadzie.
Tiokasin jest artystą muzykiem i nauczycielem magicznych, pradawnych i współczesnych dźwięków, który koncertuje na całym świecie. Występował m.in. w Katedra Świętego Jana Bożego w Nowym Jorku, Lincoln Center, Madison Square Garden, the Metropolitan Museum of Art, The Apollo Theatre i w trakcie szczytu ONZ.
Tiokasin jest w zarządzie kilku organizacji pozarządowych skupiających się promocji na nie-zachodniej edukacji wśród Rdzennych i nie-Rdzennych dzieci. Jest również tancerzem Sundancer w kosmologii nacji Lakota. Sam siebie nazywa „idealnie niedoskonałym człowiekiem”.
Polecam również lekturę artykułów Tiokasina (w języku angielskiem): „Żyjąc w relatywności” i „Rdzenne Języki lekarstwem dla Ziemi”.
- Określenie zbiorcze oznaczające wszystkich ludzi, którzy o innym niż biały kolorze skóry. Stosowane jest po to, by nazywać grupy dyskryminowane względem grupy dominującej, cieszącej się największą liczbą przywilejów – białych. ↩
- GMO z ang. genetically modified organisms, organizmy modyfikowane genetycznie. ↩
Wskakuj na newsletter, żeby nie przegapić kolejnych artykułów:
* Zapisując się do newslettera, wyrażasz zgodę na przesyłanie Ci informacji o nowych tekstach, projektach, produktach i usługach. Zgodę możesz wycofać w każdej chwili, a szczegóły związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych znajdziesz w polityce prywatności.