Mam dla Was prawdziwą perełkę – rozmowę z Irene Lyon. Nie znam lepszej osoby, od której można zdobywać edukację i narzędzia do pracy nad dogłębną regulacją układu nerwowego. Zresztą, zaraz przekonacie się o tym same i sami!

W nagraniu rozmawiamy m.in. o:

  • dotychczasowej ścieżce zawodowej Irene i o tym, dlaczego stworzyła swoje kursy
  • definicji traumy, pojemności somatycznej i regulacji układu nerwowego oraz ich wpływie na nasze codzienne życie i zdrowie
  • różnicy między dogłębną regulacją układu nerwowego, a chwilową zmianą stanu emocjonalnego i fizjologicznego
  • naszych osobistych historiach i doświadczeniach z wykonywania tej pracy
  • trzech podstawowych praktykach, które mogą odmienić zdrowie i życie każdego z nas.

Dodatkowo Irene odpowiada na pytania, które wysłaliście mi na Instagramie i wspominamy o nadchodzącej promocji na jej podstawowy kurs 21 Day Nervous System Tune Up (w terminie 24-27.11.2023).

Możecie obejrzeć film z polskimi napisami lub poniżej przeczytać jego transkrypcję.

Smacznego!

 

 

Magda: Ok, to ruszamy! Cześć, Irene.

Irene: Cześć, Magdo.

M: Cieszę się, że rozmawiamy.

I: Ja też.

M: Bardzo się cieszę, ponieważ cię znam i uczę się od ciebie od prawie dwóch lat, ale dla tych, którzy cię nie znają, kim jesteś i dlaczego dzisiaj rozmawiamy?

I: Nazywam się Irene Lyon. Używam kilku określeń na to, co robię, nie mam jednego tytułu zawodowego. Jestem ekspertką ds. układu nerwowego i terapeutką somatyczną. Jestem przeszkolona w Somatic Experiencing®, Metodzie Feldenkraisa®, Somatic Practice® i pracy z wczesną traumą na poziomie somatycznym. Oprócz tego mam też wykształcenie akademickie w obszarach ćwiczeń fizycznych, nauk biomedycznych i prowadzenia badań naukowych. Wszystko to w kontekście zdrowia, ludzkich możliwości, długowieczności, dietetyki i sprawności fizycznej. Pokrótce to moje kwalifikacje.

Przez wiele lat miałam prywatną praktykę – wiem, że ty to wiesz, ale wiele osób nie, ponieważ znają mnie jedynie z mojej pracy online. Przez 15-20 lat pracowałam z innymi najpierw w świecie fitness, potem Feldenkraisa i w końcu pracując indywidualnie w kontekście uzdrawiania traumy, doświadczeń wczesnodziecięcych, chronicznego bólu i innych. Po czasie zdałam sobie sprawę, że ludzie potrzebują więcej niż 1h tygodniowo ze mną. Można by powiedzieć, że to była rewolucyjna myśl. Zrozumiałam, że muszę przenieść edukację, którą prowadziłam z moimi prywatnymi klientami, do Internetu. To był początek publikowania filmów na YouTube, pisania tekstów oraz tworzenia narzędzi i zasobów, o których będziemy później rozmawiać. Oryginalne nagrania audio, które dawałam moim klientom do ćwiczeń między sesjami, wypalane były na płytach CD. Wychodząc ze świata fitnessu i Feldenkraisa wiedziałam, że nie można być w formie czy nauczyć się czegoś nowego, robiąc to tylko godzinę tygodniowo. Tak doszłam do miejsca, w którym stworzyłam kilka kursów online – dzięki którym mnie znalazłaś – by nauczyć ludzi, w dużym skrócie, jak powrócić do połączenia z własnym ciałem na bardzo głębokim poziomie: układu nerwowego i naszej biologii, a także by dogłębnie nauczyć ich, czym jest układ nerwowy, jakie są jego różne części, jak działa nasz układ trawienny, w jaki sposób łączymy się z otaczającym nas środowiskiem. To krótki opis mojej podróży, która zaczęła się w 1993 roku w trakcie studiów biologii i fizjologii, a następnie przeszła w pracę na osi ciało-umysł.

Dochodziłam do siebie po urazach, na które nie pomagała standardowa fizjoterapia i ćwiczenia, co zaprowadziło mnie de Feldenkraisa. Gdy zaczęłam tę praktykę, okazało się, że nadal czegoś brakuje. Zawsze więc podążałam za jakimś brakującym elementem. Skoro to nie pomaga z tym urazem, co jeszcze muszę znaleźć? Gdy pracowałam z ludźmi, niektórzy widzieli poprawy dzięki temu, co pomogło i mnie – Metodzie Feldenkraisa® – ale niektórzy nie i to zaprowadziło mnie do Somatic Experiencing®. SE było i nadal jest niesamowite, przynosząc niesamowite rezultaty, ale okazało się, że brakuje w nim kawałka wczesnorozwojowego. Szłam więc od jednej rzeczy do kolejnej, aż w którymś momencie olśniło mnie, że potrzebuję je wszystkie złożyć w jedną całość. To można by nazwać moją pracą w ostatnich 10 latach, od kiedy opublikowałam pierwsze rzeczy online. Zatrzymam się tutaj. Odpowiedziałam na Twoje pytanie?

M: Tak, zdecydowanie. Z tego, co opisujesz, w pewien sposób “wpadłaś” w świat pracy z traumą, początkowo nie było to twoim zamiarem. Zaczęłaś od ćwiczeń, zdrowia i diety i, tak jak mówisz, próbowałaś uzdrowić niektóre z twoich urazów narzędziami, których nauczono cię na uniwersytecie, ale te nie działały, dopóki nie odkryłaś innego sposobu ruchu dzięki Metodzie Feldenkraisa®. Nie tylko ruchu, ale pozostańmy przy tym. Analogicznie, być może oglądają nas osoby, które korzystają z różnych terapii i narzędzi, by uzdrowić swoje traumy, ale coś nie do końca działa. W opisie filmu podlinkuję artykuł, w którym wyjaśniam, czym trauma jest, a czym nie jest, ale na potrzeby dzisiejszej rozmowy, czy możesz pokrótce zdefiniować traumę z punktu widzenia układu nerwowego? I jak, być może, różni się jej rozumienie od innych, starszych modalności pracy z traumą?

I: To, co powiedziałaś się zgadza. Nie zaczęłam pracować z traumą, ponieważ od początku tego chciałam. Zrodziło się to bardziej z potrzeby klientów, z którymi pracowałam Metodą Feldenkraisa®. Zaraz odpowie to na pytanie, czym jest trauma. Metoda Feldenkraisa® skupia się na delikatnym ruchu i ponownej nauce szkieletu, w jaki sposób się poprawnie poruszać, żeby mięśnie pracowały w wydajny sposób, nie były zbyt spięte lub zbyt długie. To tak w bardzo dużym skrócie. W pewien sposób wiąże się to więc ze wzorcami ruchu rozwojowego. Niektórym osobom to pomagało – tak jak mnie – ale innym, które miały te same problemy, nie. Weźmy np. ból dolnego odcinka pleców – robiliśmy te same ruchy, ale po dwóch dniach plecy znowu były napięte albo napięcie pojawiało się w innym miejscu. Coś było nie tak.

Latem 2008 roku pracowałam z kilkoma osobami, które zmieniły moją ścieżkę zawodową. Pierwszą była dziewczyna, która była w eksplozji propanu z poparzeniami trzeciego stopnia, w efekcie jej system był kompletnie nadwrażliwy i w nieustannym bólu. Kolejną osobą był mężczyzna, który spadł na skały z klifu i, zadziwiająco, nie połamał się, ponieważ miał na sobie duży plecak. Ale lata później krążył po wszystkich specjalistach, fizjoterapeutach, masażystach, kręgarzach, ale jego plecy zdawały się być zamrożone. Nawet gdy robiłam z nim piękną pracę z dotykiem, wszystko natychmiast zamrażało się z powrotem. Następną osobą była kobieta, która spadła z konia w młodości i nadal robiła, co tylko mogła, ale napięcie w jej ciele nie odpuszczało. Dzielę się tymi przykładami, ponieważ to, co zadziewało się w systemach tych ludzi – i nie jest to tylko moja opinia, ale rozumienie i odkrycia moich mentorów – pokazuje, że trauma nie jest wydarzeniem, które się nam przydarza. Jest wiele innych osób, z którymi pracowałam po urazach, upadkach i wypadkach, którzy wracali do zdrowia. Ale w przypadku tych osób, wszystko było uwięzione w tkankach, odpowiedziach układu nerwowego, strachu, być może łzach, których nie wypłakali.

Jedna z kobiet – możemy podlinkować tekst, który napisałam o jej przypadku – nazywam ją Grace, choć nie jest to jej prawdziwe imię, miała zamrożone ramiona. To bardzo powszechne i obezwładniające doświadczenie, być może znane niektórym z was. Wyobraź sobie nie być w stanie uczesać włosów, zdjąć koszuli czy zapiąć stanika. Odwiedziła wszystkich specjalistów w okolicy i w końcu ktoś odesłał ją do mnie myśląc, że potrzebuje Metody Feldenkraisa®. Na tym etapie uczyłam się już Somatic Experiencing® i od razu zrozumiałam, że cały jej system był w stanie totalnego przerażenia i szoku. Doświadczyła wypadku, w którym złamała żebra, który umocnił zamrożenie w ramionach, ale złamane żebra nie były pierwotnym powodem zamrożenia. Jest wiele osób, które łamią żebra i nie dochodzi u nich do zamrożenia ramion – ponownie pokazuje nam to definicję traumy. Klientka ta była wielokrotnie związywana i wykorzystywana seksualnie jako dziecko. Wiem, że to intensywny przykład, ale takie rzeczy dzieją się na świecie. A trzymanie rąk blisko ciała i bycie w bezruchu – mam ciarki, gdy o tym myślę – jest wymagane przy złamanych żebrach. Wiem z doświadczenia, jakie to bolesne. Nie można głęboko oddychać, kichać, śmiać się, trzeba się zamrozić. W jej przypadku to zamrożenie przywołało strach, traumę i bycie unieruchomioną, których doświadczała jako molestowana seksualnie dziewczynka.

Czym więc jest trauma? Jest czymś zatrzymanym, represjonowanym, zmagazynowanym w naszym ciele. Nie tylko w układzie nerwowym, ale również w jelitach, wydzielaniu hormonów, w tkankach takich jak mięśnie czy powięzi – one szczególnie wiele przechowują i często bardzo się usztywniają – również w kościach. To wszystkie rzeczy, które w nas utknęły, ponieważ nie byliśmy w stanie aktywować naszych rekacji obronnych. W przypadku wspomnianej klientki, nie mogła ona się uwolnić. I to ostatecznie ten ruch [odpychania] pomógł ją “uleczyć”. Przez lata pracowałyśmy nad tym, żeby poczuła się komfortowo czując złość i wyrażając zdrową agresję wobec swoich oprawców, po czym przeszłyśmy przez odczuwanie i wykonywanie tego ruchu, podczas gdy ja stawiałam mu opór. Dosłownie w trakcie tej jednej sesji, oczywiście po długim czasie budowania fundamentów, uwolniłyśmy jej ramiona, ponieważ weszła w swoją aktywację walki, ochrony, “złaź ze mnie!”. Długie lata chodzenia na fizjoterapię, kręgarstwo, masaże – nic nie pomagało, ponieważ jej fizyczne napięcie było uwięzione w starym wspomnieniu somatycznym z dzieciństwa.

Myślę, że przykłady są dobrym sposobem na definiowanie rzeczy. Mogłabym próbować wyjaśnić, że trauma jest uwięziona w układzie nerwowym…

M: …ale co to tak naprawdę oznacza?

I: Dokładnie.

M: Kiedy rozmawiam z innymi o tej pracy, przede wszystkim o pracy, którą wykonuję ze sobą i dla siebie poprzez twoje kursy, a także o modalności, w której się obecnie szkolę ze Stevenem Terrellem, często dostaję wiele pytań w stylu: czy to jest podobne do medytacji? Do praktyk mindfulness? I zawsze mam problem z odpowiedzią. Nie jest, a równocześnie może być… Dlatego zawsze odsyłam ludzi do jednej z darmowych praktyk, które udostępniasz. Mówię wszystkim, że mogłabym próbować to tłumaczyć godzinami…

I: Tak, trudno to zrobić

M: Ale jedynym, co pokaże im, czym jest praca z układem nerwowym będzie doświadczenie praktyki i zauważenie tego, jakie różnice każdy z nas indywidualnie zauważy względem innych modalności i narzędzi, których używał wcześniej. Myślę, że często trudno jest nazwać to słowami, ponieważ gdy żyjemy w tym, co nazywamy rozregulowaniem układu nerwowego, w większości przypadków nie mamy pojęcia, że tak właśnie jest. Wspominałaś różne traumy szokowe, ale one funkcjonują inaczej, ponieważ jest jakieś “przed” i “po”. Gdy mówimy jednak o ludziach takich jak ja – i pewnie większości osób, przynajmniej w obecnie dominującej kulturze – żyjemy na spektrum rozregulowania, w mniejszym lub większym stopniu, już od czasów życia płodowego, jeśli się temu tak naprawdę przyjrzymy. Nie znamy więc niczego innego, to nasz stan bazowy. Nie wiemy, że tak naprawdę jesteśmy nieustannie zestresowani. Możemy nie zdawać sobie sprawy z tego, w jak dużym napięciu jesteśmy cały czas, że nieustannie za czymś biegniemy i działamy pod presją, czy jakkolwiek inaczej się to dla nas manifestuje. Wiem po sobie: gdybyś dwa, trzy lata temu spytała mnie, czy jestem w połączeniu z moim ciałem albo czy żyję w zgodzie z moim emocjami, odpowiedziałabym ci, że oczywiście, że tak. Głównie dlatego, że zawsze byłam bardzo uczuciowa i emocjonalna. Ale bycie emocjonalnym to nie to samo, co bycie w dogłębnym kontakcie z naszymi ciałem i emocjami.

I: Masz rację. Wspomniałaś, że tak wiele osób jest rozregulowanych. Jedno z powiedzeń, których lubię używać brzmi: to nie jest niczyja wina i jest to wina wszystkich. Wiem, że ludzie nie lubią, gdy używam mocnych słów w stylu “wina”, ale taka jest rzeczywistość. Żyjemy w momencie, w którym dopiero zaczynamy rozumieć konsekwencje braku regulacji w układzie nerwowym. Ty i ja rozumiemy to w pełni, ale większości ludzi nie.

Kilka miesięcy temu siedziałam ze znajomym i jego synem, który ze zdziwieniem spytał: “Serio? Chroniczne choroby mogą być spowodowane wyzwaniami psychicznymi?”. Jest tak młody, że jeszcze tego nie rozumie. Rozmawialiśmy chyba o jakiejś chorobie autoimmunologicznej. Często uważa się, że jeśli coś zadziewa się w ciele, to jest wynikiem tylko i wyłącznie czegoś w fizjologii. Jednak równie dobrze rozpamiętywanie czegoś może wywoływać symptomy, podobnie jak wspomniany przez ciebie okres życia płodowego. Wiemy, że wpływają na nas nawet doświadczenia naszych przodków.

Często, gdy zaczynamy wykonywać głęboką pracę z układem nerwowym, czyli m.in. bycie z naszymi emocjami, a nie jedynie bycie emocjonalnymi – myślę, że powinnaś samą siebie cytować z tym zdaniem – pojawia się moment: “O kurczę, nie czuję się sobą”. Czujemy się zdezorientowani, nie do końca wiemy, kim jesteśmy. Często to znak, że jesteśmy na dobrej drodze. Zostaliśmy mocno uwarunkowani, jak żyć. Ja też wpadam w te pułapki, nie jestem idealna, ale teraz łapię się na tym w inny sposób. Wspomniałaś medytację, z której wiele osób korzysta, i podobne metodologie są pomocne na pewnym etapie. Jak wiesz ty i inny moi studenci, są to jednak dużo bardziej zaawansowane technologie, z których powinniśmy korzystać po tym, jak zbudujemy bazowy poziom regulacji. Dokładnie tak samo, jak nie będziemy uczyć pięciolatka czytać skomplikowanych tekstów, jeśli nie potrafi jeszcze czytać i wymawiać podstawowych słów w stylu “jabłko”, “miś”, “mama”, “tata”. Nie da rady. Ludzie, przynajmniej w zachodnim świecie, chcą uzdrowienia, oświecenia, pozbycia się całego naszego bólu i cierpienia, w efekcie czego wskakują w bardziej zaawansowane metodologie. Kiedy więc zaczniesz tę pracę, którą rozwijam ja i moi znajomi po fachu – i którą nieustannie udoskonalamy – może się ona wydawać nudna.

M: Oj, nie nazwałabym jej nudną!

I: Tak jak niedawno powiedział jeden z moich uczniów, może się ona wydawać nudna, ponieważ jest tak prosta, ale równocześnie jest niezwykle głęboka.

M: Tak, jest bardzo bogata. Wymaga powtarzalności i konsekwencji, ale “nudna” to chyba ostatnie słowo, którym określiłabym dogłębną pracę z układem nerwowym (śmiech). Ostatnio z kimś rozmawiałam i zauważyłam, że im mniej mi zostaje do procesowania – w kontekście tego, że jestem z moim systemem, stare rzeczy wychodzą na powierzchnię i zostają zintegrowane – tym bardziej zdaję sobie sprawę z tego, jak dużo mam jeszcze do przerobienia. Jest to proces nieustannego odkrywania i odsłaniania kolejnych warstw. Są traumy szokowe, chroniczny stres i nadużycia, które procesuję, nagle pojawia się element traumy porodowej, o której nawet nie wiedziałam, że jej doświadczyłam, ale właśnie jej doświadczam w ciele. Później wchodzi warstwa traumy z życia płodowego – nie mam pojęcia, skąd, ale wiem, że to właśnie z tego okresu. Przygnębiające może się wydawać to, że prawie wszystko może być traumatyczne i że aż tyle tego w sobie nosimy, a równocześnie jestem tak wdzięczna, zakochana i pod wrażeniem tej pracy i, tak jak mówisz, tego, jak na wskroś prosta, a równocześnie dogłębna jest.

I: Poprawię się ze słowem “nudna”, bo to, co mówisz jest ważne. Ktoś, kto żyje z dużą ilością funkcjonalnego zamrożenia – dokształcisz swoich odbiorców, czym są reakcje walki, ucieczki i zamrożenia, nie będę się w to teraz zagłębiać – jest też stan funkcjonalnego zamrożenia. Jeśli ktoś jest bardzo produktywną jednostką w naszym społeczeństwie, prawdopodobnie należy do elity funkcjonalnie zamrożonych osób. Jeśli to ty, jest duża szansa, że gdy zaczniesz tę pracę, nie będziesz jej kontynuować – być może nie będziesz od razu czuć, że zadziewa się coś magicznego. Dlatego powtarzam: uważaj, żeby nie odpuścić tej pracy zbyt szybko. Jest rok 2023, pracę z traumą poprzez SE zaczęłam w 2008 roku. W tym tygodniu odkrywam kolejne stare aktywacje, bóle, traumy szokowe, głębokie lęki, koszmary senne. Byłam osobą “wysoko osiągającą” od… ósmego roku życia.

Byłam w stanie prowadzić klinikę weterynaryjną zanim skończyłam 10 lat, moi rodzice byli weterynarzami. Oczywiście nie robiłam operacji, choć umiałam wykonywać proste zabiegi, ale odbierałam telefony na trzech liniach, obsługiwałam klientów, czyściłam klatki, trzymałam zwierzęta – to nie jest coś, co powinna robić dziesięciolatka. Tyle dobrego, że przynajmniej dużo się nauczyłam, ale represjonowałam dużo uczucia dyskomfortu, nie miałam dostępu do energii “nie chcę tego robić”. Zaczęła ona wychodzić innymi kanałami, ekstremalnymi sportami. Jeśli ktoś wpisuje się w podobny wzorzec, może myśleć: ”Widać ja nie mam żadnych traum, skoro tak dobrze funkcjonuję i tak dużo robię”. Mówię to jako ostrzeżenie z miłością.

Bardzo zachęcam do rozpoczęcia tej pracy, ponieważ badania pokazują, że jeśli tego nie zrobimy, to najprawdopodobniej skończymy z jakimś rodzajem chronicznej choroby. Gdybym ja nie zaczęła tego rodzaju pracy, prawdopodobnie byłabym przykuta do łóżka z fibromialgią i chorobami autoimmunologicznymi. Jestem o tym przekonana, również z powodu mojej historii ze stanami zapalnymi. Urodziłam się z stanem zapalnym z powodu traumy chemicznej. Moje obecne życie nie byłoby przyjemne, gdyby nie ta praca. Prawdopodobnie byłabym na zasiłku dla osób z niepełnosprawnością, niezdolna do pracy. Udało mi się złapać tę potrzebę wcześnie, ale są osoby, które dostają diagnozy chorób autoimmunologicznych, chronicznego bólu, fibromialgii. Niestety zadziewa się to obecnie coraz wcześniej, ale zazwyczaj u osób 50-60letnich. To właśnie symptomy traumy i stresu zmagazynowanego w naszym ciele. Początek tej pracy może się więc wydawać nudny, ponieważ niewiele się dzieje. Ale to właśnie dlatego chcemy zacząć bardzo powoli. Ja tego nie zrobiłam, wskoczyłam do tej pracy zbyt szybko i mój system wybuchł. Nie chcemy, by się to zadziało. Chcemy iść powoli i metodycznie po to, by w sytuacji pojawienia się większych kawałków, gdy z naszego systemu zaczynają uwalniać się kolejne piłki, jak to lubię nazywać, być w stanie to objąć, dzięki czemu nie „wycina” nas na miesiące czy lata.   

M: Jedną z rzeczy, o których dużo nas uczysz na swoim kanale YT, nie tylko w płatnych kursach, jest nie tylko temat regulacji układu nerwowego, ale też jego pojemności. Użyłaś przed chwilką metafory piłki i myślę, że to bardzo dobry moment, żeby wspomnieć o darmowym treningu wideo, z którego wszyscy mogą skorzystać. W pierwszym z trzech filmów dzielisz się metaforą, opisującą pojęcia regulacji i pojemności. W skrócie można by zdefiniować pojemność jako umiejętność bycia z tym, co czujemy i co się dzieje w naszym wnętrzu, przy równoczesnym byciu w kontakcie z naszym środowiskiem. Wspominasz o przeciążeniu i “wybuchu” systemu – doświadczyłam tego tak wiele razy. Również w towarzystwie osób, które kształciły się jako terapeuci traumy, jak i trenerów czy innych ludzi z tego świata. Myślę, że zrozumienie tych koncepcji i tej wiedzy jest kluczowe.

Nieprzypadkowo nagrywamy tę rozmowę właśnie teraz. 24.11.2023 rusza coroczna promocja na jeden z twoich kursów. Sama skorzystałam z niej dwa lata temu i jest to świetna okazja, ponieważ oferujesz nam go z 30% zniżką. Jeśli więc ktoś zastanawiał się i rozważał rozpoczęcie pracy z tobą – wiem, że niektóre z obserwujących mnie osób są w tym gronie – teraz jest świetny moment, by to zrobić. Część moich znajomych i uczniów skorzystała z tej promocji w zeszłym roku, niektórzy w tym roku poszli o krok dalej i dołączyli do dłuższego programu SmartBody SmartMind (SBSM). Wszyscy są zadowoleni z tej decyzji.

Wracając trochę do wątku “nudy”… Mimo że wszyscy mamy takie same układy nerwowe i potrzebują one tego samego, by rozkwitać, podobnie jak my, jako ludzkie zwierzęta, jesteśmy niezwykle indywidualnymi mozaikami wszystkiego: genetyki, epigenetyki, przeszłych żyć, jeśli ktoś w nie wierzy – ja coraz bardziej z powodu moich doświadczeń somatycznych – a także wszelkich dotychczasowych doświadczeń w kontekście rodziny, szkoły, kultury, ekosystemu. Jest tak wiele ruchomych elementów, że dla każdego z nas doświadczenie tej pracy będzie zupełnie inne. Są pewne doświadczenia, którymi dzielą się ze mną znajomi po rozpoczęciu pracy z tobą, których ja nigdy nie miałam i pewnie nigdy mieć nie będę. Każdy system znajduje inne sposoby na to, by zapewnić nam bezpieczeństwo. Różne mechanizmy, których używamy, by utrzymać się na powierzchni i być funkcjonalnymi, będą się rozsupływać na wiele niesamowitych, nieoczekiwanych sposobów. Ważne jest więc, żebym powiedziała, że tak, dzielę się tu pewnymi intensywnymi kawałkami, ponieważ trafiłam na tę pracę w momencie, gdy wiele rzeczy w moim systemie było blisko powierzchni. I zdecydowanie robiłam wszystko za szybko. Teraz, gdy pomyślę o przejściu SBSM w 14 tygodni… wtedy nie czułam, że robię coś w pośpiechu, ale gdy teraz o tym myślę, zaczynam się śmiać.

I: (śmiech) To rzeczywiście szybko.

M: Nie czułam tego, ale zdecydowanie robiłam za dużo, za szybko. I, równocześnie, nadal tu jestem i nadal się uczę. To jest też  ważny kawałek tego procesu: nauka tego, co tak naprawdę oznacza podążanie za naszymi impulsami i odkrywanie naszej pojemności. Jeśli dorastaliśmy w środowisku, w którym byliśmy karani za stawianie granic, skąd mamy wiedzieć, gdzie leżą? To niezwykle interesujące. Mówiłam o tym, gdy byłam w panelu twoich absolwentów – wydarzyło się to ponownie od tamtego czasu, a mowa o połowie września, jesteśmy w listopadzie, minęły więc dwa miesiące – co trochę ląduję w nowej warstwie poczucia bezpieczeństwa, dzięki temu, że kolejne zmagazynowane lęki i energie przetrwania opuściły mój system. Coraz bardziej widzę więc, że nawet całą dotychczasową pracę z układem nerwowym robiłam z energii przetrwania. Coś niesamowitego. Jestem przeszczęśliwa, że znalazłam ciebie i tę pracę. I też szczególnie chodzi o ciebie. To, co jest dla mnie ogromnie ważne, to dedykacja, którą widzę i czuję w tobie do robienia tej pracy dla siebie. Niedawno przeglądałam różne twoje filmy sprzed 3 lat, sprzed 6 lat…

I: (śmiech) Taaak, zmieniłam się.

M: To czuć. Czuć, że sama też wykonujesz tę robotę. Jesteś dla mnie  przepięknym wzorem tego, by iść dalej. Sama wykonujesz tę pracę od 15 lat, a ona nadal nieustannie wprowadzana jeszcze więcej bezpieczeństwa, pojemności i regulacji do twojego systemu.

I: Zdecydowanie. Regulacja to umiejętność, by doświadczać stresu bez długoterminowego pozostawania w stanie aktywacji. Reakcja stresowa, jakkolwiek trudno może nam być w to uwierzyć, powinna trwać góra 15-30 sekund. Są też tacy, ja jestem jedną z tych osób, które były w aktywacji od życia płodowego. Ponownie, ponieważ wszyscy jesteśmy w tym zanurzeni, ciężko jest nam zrozumieć, jak dużo rozregulowania istnieje – stało się ono normą. Jeśli spojrzymy na to, czego możemy się nauczyć np. poprzez mój kurs 21 Day Nervous System Tune Up… Myślami zawsze wracam do małych dzieci.

Jeśli mamy noworodka, to, co z nim robimy jest tak naprawdę dość proste. Musimy pozostawać w połączeniu, dostrajać się do jego potrzeb, budować bezpieczne przywiązywanie, karmić, zapewniać odpoczynek, pozwalać na ruch i pozwalać na nawiązywanie relacji. I to z grubsza tyle. Powtarzamy to raz za razem. Na tym polega dobra koregulacja, która zaczyna budować samoregulację w tym małym człowieku. Z upływem czasu nasze uregulowane dostrojenie buduje pojemność systemu dziecka. Ponieważ ludzie i ich mózgi są bardzo skomplikowane, pojawia się mowa, chód, chwytanie, dostrzeganie rzeczy, które zwracają naszą uwagę, zaczynamy rozpoznawać matkę od innych osób. Poprzez pracę z układem nerwowym w formie, którą stworzyłam i udostępniam online, na wiele sposobów wracamy do tych podstaw. Czy tak naprawdę w ogóle czujesz, kiedy jesteś głodna? Czy czujesz impuls, że potrzebujesz coś założyć, żeby się ogrzać? Czy wiesz, że jesteś zmęczona? Małe dziecko nie analizuje: “Czy jestem głodna? Czy jestem głodna?” – po prostu płacze. 

M: “Czy zasługuję na drzemkę?” “Czy zasługuję, żeby być zmęczona?”

I: Dokładnie. “Muszę cisnąć dalej” – nie. Jeśli jednak dziecko nie doświadczy odpowiedzi na swoje potrzeby ze strony opiekuna (głód? karmimy; zmęczenie? pozwalamy na odpoczynek) i jest odciągane od tego, co dzieje się w jego biologii, zaczyna się rozregulowanie. Nie musi nawet dojść do przemocy czy nadużycia, choć one też oczywiście spowodują rozregulowanie. W zachodnim świecie mamy wiele szkodliwych zasad, choćby trening snu i założenie, że dziecko powinno spać o określonych porach lub że nie może spać z nami w łóżku, bo możemy je zgnieść przez sen… To wszystko jest niedorzeczne. Zwierzęta opiekują się swoimi młodymi w naturze bez żadnych podręczników, jest to wrodzona umiejętność zapisana w ciele. Śmiejemy się, ale większość ludzi zatraciła ją z powodu obecnej kultury, społeczeństwa i domestykacji. Jeśli nie doświadczyliśmy tego i chcemy odzyskać to, co utracone, nie możemy oczywiście cofnąć się do bycia dwumiesięcznym dzieckiem, ale jako dorośli sami możemy sobie zaoferować słuchanie i dostrojenie do naszych potrzeb, co z kolei buduje pojemność, o której wspominałyśmy. A ta z kolei buduje regulację.

Tak wiele osób zdaje się chcieć budować regulację w układzie nerwowym i idzie w stronę ćwiczeń oddechowych czy innych narzędzi, które – jak im się wydaje – budują tę regulację. Najczęściej jednak jedynie zmieniają swój stan fizjologiczny, by poczuć się inaczej, ale nie jest to tożsame z budową regulacji w układzie nerwowym. Analogicznie, nie powiemy noworodkowi: “Powinieneś wziąć głęboki oddech licząc do 5, zatrzymać na 7 i wydychać przez 8, to cię uspokoi”. To nigdy nie zadziała. Musimy nawiązać połączenie z dzieckiem. Tak więc droga do budowy regulacji w układzie osoby dorosłej wiedzie poprzez budowę połączenia z samą sobą. A także poprzez połączenie z naszym otoczeniem. To kolejna rzecz, którą robi dziecko: widzi, co jest dookoła niego, naturalnie orientuje się w tym, co je otacza. Jeśli żyjemy w stanie funkcjonalnego zamrożenia, rozregulowania czy wysokiej aktywacji, wiadomości płynące z otoczenia nie są klarowne. Dlatego niektóre z podstaw tej pracy to nauka podążania za naszymi biologicznymi impulsami, orientacji na to, co nas otacza oraz słuchania naszej fizjologii i nie blokowania czy lekceważenia tego, co czujemy. Jeśli ktoś skupiłby się tylko na tych trzech rzeczach i przez tydzień je konsekwentnie praktykował – tak samo jak codziennie praktykujemy np. branie suplementów – ze zdziwieniem odkryłby, jak inaczej się czuje po tym okresie.

M: Pięknie łączy się to z jednym z trzech pytań, które chciałam ci zadać, zanim się rozłączymy. Ktoś spytał: “Czy są jakieś proste ćwiczenia, które można wykonywać, by regulować układ nerwowy?”. W pewien sposób właśnie na to odpowiedziałaś.

I: Tak, to niektóre z nich.

M: We wcześniej wspomnianym trzyczęściowym darmowym treningu znajdziecie 20-minutową praktykę neurosensoryczną, tak nazywasz swoje ćwiczenia.

I: Zdecydowanie, zróbcie tą

M: Tak, zdecydowanie polecam, żebyście ją wypróbowali. I, tak jak mówi Irene, róbcie ją przez tydzień…

I: Codziennie.

M: Dokładnie, i zobaczcie, czy i co zauważycie. Nawet jeśli będziecie robić ją fragmentami. Drugie pytanie dotyczy tej pracy i brania leków antydepresyjnych i tym podobnych. Mogłabyś pokrótce o tym opowiedzieć?

I: Pracowałam z ludźmi, którzy brali różne leki psychiatryczne oraz z tymi, którzy byli w procesie ich odstawiania. Wszystko sprowadza się do naszej intencji. Tak jak możemy wykonywać ćwiczenia fizyczne, będąc na lekach, możemy również wykonywać tę pracę. Ta sama klientka, o której opowiadałam w kontekście zamrożonego ramienia. Była ona na lekach przeciwpsychotycznych, antydepresyjnych i przeciwlękowych – na wszystkich trzech równocześnie. Z czasem, gdy zaczęła budować więcej regulacji w swoim systemie, nie potrzebowała ich już w tym samym stopniu. Przy wsparciu lekarza zaczęła obniżać dawkę, powoooli – nie robimy tego sami. Miareczkowanie jest kluczowe w tym przypadku, potrzebujemy słuchać naszego organizmu. Nie rezygnujemy więc z leków z dnia na dzień i równocześnie, moja nadzieja jest taka, że docelowo dana osoba chce żyć bez leków. Ważne jest też zrozumienie, że dla niektórych – nie dla wszystkich, co ciekawe – symptomy odstawienia leków będą bardzo intensywne. Musimy myśleć długoterminowo i zdawać sobie sprawę, że zejście z leków może trwać 2 czy 3 lata, i że to jest ok, tak długo jak proces ten płynie powoli i łagodnie, a my zastępujemy rozregulowanie regulacją. Mam nadzieję, że to odpowiada na to pytanie.

M: Też mam taką nadzieję. I tak, słyszałam historie osób praktykujących z tobą, które wspominają, że wraz ze zwiększoną regulacją możemy potrzebować obniżyć dawki leków. Tak jak mówisz, wprowadzamy te leki, żeby wesprzeć nasz system i układ przywspółczulny w obniżaniu poziomu aktywacji. Tak więc im bardziej naturalnie i organicznie, im sprawniej, funkcjonuje nasza odpowiedź przywspółczulna, tym mniejszą mamy potrzebę wsparcia. Czy mówimy o lekach, czy wszelkich innych zasobach lub przystosowaniach obronnych, których używamy na ten moment. Mogą to być uzależnia, toksyczne relacje czy cokolwiek innego, z czego nasz sytem nauczył się korzystać – nie z naszej winy – ponieważ nie mogliśmy nauczyć się robić tego w sposób naturalny. Idziemy więc w to, w czym umiemy znaleźć wsparcie. To jest kolejny element, który uwielbiam w tym podejściu i pracy: nie ma tu żadnego zawstydzania czy krytykowania. Jest za to zrozumienie, że narzędzia, po które sięgamy nie wynikają z naszych wad czy słabości charakteru. Są one po prostu sposobem, w jaki nasz system stara się utrzymać nas w bezpieczeństwie.

I: Jedna rzecz, którą chcę do tego dodać: widziałam, jak ludzie przedwcześnie zaczynają korzystać z leków psychiatrycznych po rozpoczęciu tej pracy, gdy zaczynają czuć to, co sklasyfikowalibyśmy jako stany lękowe. Odczuwanie ich niekoniecznie jest złą rzeczą – to zgromadzony w naszym systemie stres przetrwania, który zaczyna wychodzić na powierzchnię. Problem pojawia się, gdy dana osoba nie ma naturalnych narzędzi i zasobów, żeby być z tą aktywacją, objąć ją i z niej wyjść. Idealnie chcemy zrobić to bez leków, używając innych zasobów, być może ruchu, kontaktu ze znajomymi, terapii. Czegoś, co pomoże nam wyjść ze stanu wysokiej aktywacji.

Tym, co umożliwia uzdrowienie starych traum jest prawdziwe bycie z aktywacją, pozwolenie, by wybrzmiała aż do osiągnięcia punktu szczytowego i potem naturalnie się uspokoiła. To jest element, którego wiele modalności somatycznych zdaje się nie rozumieć i który pomija. Potrzebujemy naprawdę poczuć to, co się dzieje, w przeciwnym wypadku zostaje to ponownie uwięzione w środku. Dlatego pierwsza książka Petera Levina zatytułowana jest “Obudźcie tygrysa”. Chodzi o obudzenie aktywacji, która od tak dawna jest uśpiona i uwięziona. Gdybym jechała do szpitala za każdym razem, gdy czułam przyspieszone bicie serca, byłoby po wszystkim. Musiałam te rzeczy poczuć, by je zintegrować. Oczywiście, jeśli ktoś nie ma zasobów i nie wie, w jaki sposób być z aktywacją i wyjść z intensywności, może być potrzebne trochę dodatkowej pomocy. Ale tak często jak to tylko możliwe, jak możemy współpracować z tymi odczuciami i aktywacjami w najbardziej naturalny sposób? To chciałam dodać.

M: I to jest dokładnie to, czego możemy się nauczyć dzięki twoim narzędziom – mówię z doświadczenia. Nie będę kłamać, czasem jest to bardzo trudne i intensywne. Czasem robię za dużo i czuję się przytłoczona, wchodząc w reakcje przetrwania, ale za nic nie zamieniłabym tej pracy. Ponownie ci za nią dziękuję. I ostatnie pytanie, od innej z twoich polskich uczennic: kiedy przyjedziesz do Polski?

I: Ojej, może niedługo! Patrzymy na jedną lokalizację w Polsce, niedaleko granicy z Czechami. Nie pamiętam nazwy miejscowości.

M: Ooo gdzieś w górach?

I: Tak. To ośrodek w domu z piękną, drewnianą podłogą. Jeden z moich austriackich znajomych ze świata SE bywał tam na warsztatach i polecił nam to miejsce. Może więc pojawię się u was wcześniej niż można by pomyśleć. Z chęcią przyjadę do Polski.

M: Z radością cię tu powitamy. Dziękuję bardzo za twój czas i dziękuję za twoją nieustanną pracę na rzecz szerzenia tej edukacji na prawo i lewo. To takie ważne. Nie tylko dla nas, ale również dla szerszego ekosystemu. Ale może to temat na inną rozmowę. Dziękuję bardzo!

I: Proszę bardzo. Nie przestawaj robić tego, co robisz. Każdy ma swoją rolę do odegrania. Dziękuję bardzo!


Wszystkie linki w jednym miejscu

Kursy i narzędzia Irene:

Darmowy trening Healing Trauma

Kurs „21 Day Nervous System Tune Up” (promocja 24-27.11.23)

Kurs „SmartBodySmartMind”

Wspomniane teksty:

Czym jest trauma? (odpowiedź może Cię zaskoczyć…)

Studium przypadku Grace

Wskakuj na newsletter, żeby nie przegapić kolejnych artykułów:

* Zapisując się do newslettera, wyrażasz zgodę na przesyłanie Ci informacji o nowych tekstach, projektach, produktach i usługach. Zgodę możesz wycofać w każdej chwili, a szczegóły związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych znajdziesz w polityce prywatności.

Share on FacebookTweet about this on TwitterGoogle+